niedziela, 22 września 2013

Rozdział 8

*Perspektywa Liam'a*
O mój boże, dlaczego kurwa to zrobiłem?Dlaczego nie mogę po prostu dać im tym informacji co chcieli? Dlaczego chcę chronić Rose? Co było ze mną nie tak? Otworzyłem oczy. Było ciemno wokół mnie i leżałem na śniegu. Było tak zimno. Krew na twarz była jeszcze ciepła, więc musieli mnie tu zostawić na dłuższy czas.Czy mam zadzwonić do James'a? Nie! Nie powinien był do nikogo dzwonić...nikt nie może o tym wiedzieć. Miałem sztywne kości na pewno, i sapałem kiedy wstałem. W świetle latarni spojrzałem w dół mojego ciała i sprawdziło się. Nie miałem połamanych kości, to dobrze.Ale wszędzie miałem krew.Na mojej kurtce,dżinsach...Skrzywiłem się. Starałem się działaś normalnie, wróciłem do domu.Każdy krok był trudniejszy od poprzedniego i to była długa droga.Poczekaj!Musiałem zadzwonić do mojego szefa.Drżącymi rękami otworzyłem kieszeń w kurtce, starając się znaleźć telefon. Ale nie mogłem go znaleźć.Mój portfel był, ale telefonu nie. Czy ja naprawdę zamknąłem go w kieszeni gdy wychodziłem z mieszkania?Starałem się przypomnieć.Nie,nie,ja nie....
Mężczyźni zabrali go.
Ale dlaczego oni to zrobili? Miałem tam tylko kilka numerów,nic ciekawego.Więc dlaczego to wzięli?Starałem się zapamiętać jakie numery tam były.Andy, Dave, mój szef jeden...Czy jeszcze?Wzdrygnąłem się, kiedy uświadomiłem sobie, że to Rose. Ale to nie mogło tak być!Nie chcieli przecież jej numeru,prawda?Była po prostu zwykłą 16-letnią dziewczyną.Nic specjalnego.Więc co oni chcą?Zimny wiatr spowodował ciarki na moim ciele i zadrżałem ponownie.Czego chcieli?Co? Bałem się, kiedy dostali to czego chcieli.Na pewno zrobili by wszystko,by to zdobyć. Aby mnie dostać.

*Perspektywa Rose*
Czujesz się dobrzee? - odwróciłam się powoli.
-Tak Nic, ale nie wiem czy chcesz to zrobić. - powiedziałam.
-Nieee, jestem super!
-Dobra Nick pora wracać do domu
-Ej dlaczego Rose jesteś zawsze jak moja mama? - Nick odwrócił się, ale prawie upadł.
-Boże Nick, chodź.Wezmę tylko zbiorę innych i zadzwonię do Christian...Jesteś pijany, wiesz?
Jak ja nienawidziłam rozmowy z pijanymi ludźmi.Moi znajomi nie znali umiaru picia, co było prawdziwym problemem.Ja nie piłam nigdy dużo alkoholu bo nie potrafiłam przyjść do domu pijana.Szukałam moich przyjaciół aż wreszcie znalazłam ich przy stole,kompletnie pijanych.
-Chłopaki,musimy iść!Teraz! - spojrzeli na mnie jakbym była szalona.
-Nie. - westchnął jeden z nich i wziął mój telefon z mojej torby.
-Co robisz?
-Nie chcemy iść.
-Chłopaki wiecie, że mam 16 lat i jest już pierwsza w nocy?Jest dość późno, a wy pijani? - westchnęłam.
-Daj spokój Rose! - pokręcił głową.Wiedziałam, że żaden z nich nie zrobił pracy domowej i będą mieli jutro kaca.Chciałam tylko trzymać moich przyjaciół z dala od kłopotów.Zadzwoniłam do Christian'a.
-Christian? Tu Rose.Możesz nas odebrać/ Wszyscy są pijani.
-Tak na pewno.
-Dobrze, dziękuję.
Czekałam na zewnątrz na Christian'a.Wiedziałam, że bez pomocy nie wydostanie ich z klubu.Było naprawdę zimno i bardzo śnieżno.Nigdy nie podobała mi się jazda na łyżwach zimą, albo lód i płatki śniegu.Jeden wylądował na moim palcu. Zanim zaczął topnieć, spojrzałam na Niego. Na tą małą doskonałość. Błyszczała w świetle latarni.Obserwowałam go przez chwilę póki nie poczułam się obserwowana. Rozejrzałam się. Nie było nikogo na zewnątrz, poza mną i ludźmi którzy palili i wracali do klubu.Nikt wyjątkowy.Pokręciłam głową i zamknęłam oczy.Samochód podjechał bliżej mnie.To nie był Christian.Drzwi otworzył się z trzaskiem.Dwie osoby wysiadły z auta.Cofnęłam się.Dokładnie szli w moim kierunku.Kto to był?
-Hej! - jeden z nich krzyknął.Nie znałam jego głosu.
-Hej,Rose! - to był Christian.Nie poznałam go na początku, ale teraz już tak. - Bałaś się, kochana?
Christian roześmiał się.Nie wiem dlaczego, ale to on był moim najlepszym przyjacielem choć był bratem jednego z moich przyjaciół.Podobał mi się fakt, że nie był dziecinny.Bylibyśmy dobrymi rodzicami razem,gwarantowane.
-Trochę. - odpowiedziałam, a moją twarz oblał rumieniec.Jakie to było żenujące!
-Dobrze pójdźmy tam.Przyprowadziłem Mike'a jednego z moich przyjaciół. Był ze mną gdy zadzwoniłaś, a on chciał pomóc sprowadzić chłopaków. - Mike uśmiechnął się do mnie, a ja uścisnęłam mu dłoń.
-Cześć Mike.
-Hej Rose.Nie jesteś naprawdę pijana.Wow.Nie sadzę by była tam jeszcze trzeźwa osoba,ale pójdźmy pierw po tamtych.

***
-Dziękuję, że odprowadziliście mnie do domu. - Powiedziałam do Christian'a i Mike'a
-Nie ma za co. - uśmiechnął się Christian.
-Cześć.
-Cześć! - krzyknął Christian wsiadając do samochodu. Nie było łatwo dostać się do klubu i z chłopakami z niego wrócić. Dzięki Boże, że Mike miał plastikowe torby w samochodzie.Wróciłam do mojego domu zmęczona.Jest już 2 w nocy, a ja byłam mega zmęczona.I nie spałam już bardzo długo, więc musiałam się wyspać. Zdjęłam ubrania i położyłam  się bezpośrednio do łóżka w samej bieliźnie, ale mi to nie przeszkadzało.

***
Kiedy spojrzałam na zegarek, który leżał obok mojego łóżka, był szok.Naprawdę?To była 4:15 w godzinach popołudniowych.Cholera, co się ze mną stało?Spałam bez koszmarów przez ponad 14 godzin!Cholera znowu.To było więcej niż ostatnio w ciągu pięciu dni razem. To było naprawdę dobre,było ciepło...ale nie bezpiecznie.Nie czułam się bezpiecznie odkąd Liam zostawił mnie w wielkiej walce.Był pierwszym,który mógł mnie bronić i zrobić wszystko bym była bezpieczna.Był w stanie odciągnąć mnie od wszystkiego - nie tak jak moi znajomi.Gdzie potajemnie myślę o moich problemach. On naprawdę to zrobił. Ale w tym momencie nie myślałam o nim.O uczuciach wobec niego...

Więc kolejny rozdział z głowy.
Jak będzie tu min.3 komentarze to przetłumaczę jeszcze dzisiaj 9 :)

6 komentarzy: