sobota, 21 września 2013

Rozdział 7

Stanęłam przed szafą. Co powinnam założyć? Na zewnątrz było jeszcze zimno, ale dalszy pobyt w domu...Teraz stałam przed lustrem w samej bieliźnie. Spojrzałam w dół na moje ciało. Wiedziałam dokładnie, dlaczego jeszcze żaden chłopak się we mnie nie zakochał.Nie byłam gruba, ale też nie byłam chuda. Szczególnie mój brzuch i uda...nienawidziłam ich, ale nie mogłam nic zrobić przeciw nim. Pokręciłam głową. Zdecydowałam założyć na siebie ciemne,obcisłe dżinsy,biały top z dekoltem i skórzaną kurtkę. Nałożyłam trochę makijażu i narzuciłam na siebie swoje trampki. Czekałam w korytarzu, aż brat mojego przyjaciele zatrąbił na zewnątrz.Każdy z moich przyjaciół był już w samochodzie, więc pojechaliśmy bezpośrednio na imprezę.
-Czekaj, zapomniałam się o coś zapytać. Dokąd w ogóle jedziemy? Na imprezę do Marie? - zapytałam moich znajomych.
-Nie, zdecydowaliśmy się pójść do klubu. - odpowiedziała Teresa. Lodowate ciarki przeszły po moim ciele.
-Klub "Magic" ? - zapytałam z niepokojem.
-Tak, masz z tym jakiś problem? - Theo zapytał i spoważniał. Wszyscy chcieli tam iść. Klub był naprawdę fajny, muszę przyznać.Ale byłam przerażona, bo tam może być Liam!Wiedziałam, że klub został właśnie otwarty, więc prawdopodobnie personel nie był taki duży - zwłaszcza pracownicy ochrony. Wzdrygnęłam się, ale żaden z moich znajomych tego nie zauważył, bo byli zbyt zajęci muzyką.Nie mówiłam nic. Zazwyczaj kocham muzykę i mogłam o niej porozmawiać o niej. Ale dziś była tylko jedna ważna rzecz:nie spotkać Liam'a. Zaczęło ponownie padać i zrobiło się ciemno, ale nie przeszkadzało mi to.Spojrzałam w okno i tak nie widziałam nic prócz ciemności i czasami płatka śniegu...

Potem zobaczyłam klub.
-Okey, nie impreza będzie gruba. - powiadali moi przyjaciele, kiedy spotkaliśmy innych przyjaciół, którzy już czekali na zewnątrz klubu. Było bardzo zimno. Jeden z moich przyjaciół zapomniał kurtki, więc staliśmy tam próbując go ogrzać.
-Możecie wejść!Przecież nie możecie zamarznąć na śmierć! - męski głos krzyczał na nas. Liam'a nie było. Byłam bardzo zadowolona, że go nie było tam, kiedy weszliśmy do klubu

*Perspektywa Liam'a*
Cholera, jak ja nienawidziłem zimy. Powinienem być w jakimś ciepłym miejscu.Ale teraz mieszkam tu...I co mam? Zaledwie problemy.Spojrzałem ponownie na drogę. Na pewno mój samochód poszedł w odstawkę, gdy była zima,śnieg.Dlaczego nie. Mój gorący oddech, przeszedł jak podmuch wiatru przez moje ciało. Pospieszyłem, bo nie chciałem się spóźnić, a moim zdaniem jedyną rzeczą o czym myślałem, to to by odciągnąć swoje myśli od Rose.
-Nie myśl o niej znowu! - powiedziałem do siebie.I nie do końca rozumiałem dlaczego ją lubię. Może był to fakt, że nie rozumiałem jej. Nie rozumiałem jej aktorstwa i dlaczego spędzała czas ze mną. Było to niebezpieczne dla niej, więc musiałem się trzymać od niej z daleka choć chciałem iść do niej i powiedzieć, że chcę z nią zostać. Co ja myślę? Co się ze mną stało? Nigdy wcześniej nie myślałem o nikim, zanim ją poznałem. Może dlatego, że nigdy nie miała nikogo. Pokręciłem głową by przestać o niej myśleć to było zanim ich usłyszałem.
-Tak powinniśmy zrobić to w sobotę rano, tak to jest zbyt wiele osób...
-I będziemy mieli więcej pieniędzy.
To był zdecydowanie męski głosy i jeden z nich miał zdecydowanie rosyjski akcent.O czym oni mówią?Mężczyźni szli ulicą więc nie mogłem ich zbytnio usłyszeć. Zacząłem ich śledzić.Co oni planowali?
-Tak, spotkamy się o...jedenastej? Sobota rano.
-Tak w banku będzie pusto.I będziemy mieć wystarczająco dużo pieniędzy na podróż do Nowego Jorku.Nie znajdą nas!
Więc chcieli zrobić napad na bank!Nie mogłem w to uwierzyć.To znaczy wszyscy robili nielegalne rzeczy raz w życiu, ale napad na bank...
-A co jeśli ktoś nas rozpozna?
-Zdecydowanie powinniśmy zrobić...Mam pistolet w domu, więc wiesz...Ale nie rozmawiaj głośno tutaj!Ktoś może nas usłyszeć!
-Dzięki tej pogodzie? Nigdy! Wracajmy...jest zimno.
Oni odwrócili się w moim kierunku.Widziałem posturę męskiej osoby kiedy przechodzili koło latarni.Byli ode mnie wyżsi i silniejsi, a to wiele znaczy. I rzeczywiście miałem zamiar powiedzieć to policji!
-Widziałem coś!Tutaj! - jeden z nich krzyknął. Wskazał tuż obok mnie.
-Boże jesteś jak przerażony kot! To był ptak lub coś innego. - nic innego nie mogli powiedzieć i odeszli. Wyszedłem z mojej kryjówki.
-Co mam powiedzieć?Widziałem kogoś! - zamarłem na chwilę. Kurwa, był tuż za mną. Ktoś chwycił mnie za ramię i obrócił w ich stronę.
-Co słychać?
-Nic. - odpowiedziałem.
-A ja sądzę, że tak! - mężczyzna uderzył mnie pięścią w twarz.
-Hej ja go znam!Nie miałeś w zeszłym tygodniu małej dziewczyny? - nie odpowiedziałem.
-To chciałem usłyszeć!Trzymaj! - jeden z nich chwycił mnie za nadgarstek. Próbowałem go uderzyć i obronić siebie, ale był zbyt silny (nawet dla mnie i wiedziałem dobrze, że był jedną z najsilniejszych osób w tym mieście)
-Więc powiesz mi swoje imię?
-Nigdy! - uderzył mnie ponownie.Czułem, że strumień krwi spływa po mojej tarzy.
-Czy na pewno?
-Kurwa, tak! - Poczułem krew w ustach.
-Na pewno?
-Pieprzyć to, jestem pewien! -Potem wziął mnie za rękę i głowę i zaczął kopać...

2 komentarze:

  1. szybko dalej <3~Paulina

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej xd naprawde dobry rozdziaaaal ! Bardzo wciagajacy :) czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń