niedziela, 29 września 2013

Rozdział 13

*Perspektywa Rose*
Z niepokojem położyłam się na łóżku.Nie mogłam uwierzyć, co się ze mną działo?Byłam głodna, bardzo głodna.Była środa około ósmej wieczorem co oznaczało, że jestem tutaj sama już dłużej niż jeden dzień i nie jadłam nic od poniedziałku. Usłyszałam ciężkie kroki niedaleko pokoju, jak w więzieniu.
Drzwi otworzyły się ponownie. Był to Dave i był kompletnie pijany.Przeraziłam się. Kto wie co mógłby mi zrobić, gdy był pod wpływem alkoholu?
Nie wiem gdzie był teraz Victus i Derrick, ale nie interesowało mnie to.Najważniejsze było to, że ze mną jest pijany facet.
-Ej Rose musisz coś jeść. Chyba, że chcesz głodować? - Dave poprosił mnie.
-Nie, wszystko w porządku.Nie będę głodować, tylko raczej zostanę zabija przez idiotów.  - plunęłam.  Wreszcie miałam nad nim przewagę.
-Jesteś coraz bardziej pyskata Rose.Podoba mi się to.
W tym momencie zdałam sobie sprawę, że jestem sama i nikt mi nie pomoże.Byłam przerażona, co zauważył również Dave.Jak ja siebie nienawidziłam za to, ze się boję, ale nie potrafiłam kontrolować niczego w tej chwili. Zaczął się zbliżać i nie mógł iść prostu bo co chwila kusiło go na kąty co było zaletą dla mnie, bo mogła wyjść i zamknąć drzwi zostawiając go samego. Był blisko mnie gdy pokój był mały. Wstałam najszybciej jak mogłam i podbiegłam do drzwi. Dave nie zareagował. Spojrzał na mnie tylko zdezorientowany, że uciekłam od Niego.Albo, że mnie nie było tam gdzie powinnam.Cokolwiek. W końcu zrobił krok w moim kierunku, a ja nadal nie wiem gdzie mam uciec. Był tu tylko korytarz i kilka zamkniętych drzwi.
Zdecydowałam się wejść w najbliższe drzwi - zrobiłam to. Dave podążał powoli za mną szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Zatrzasnęłam za sobą drzwi na klucz. W tej samej chwile Dave przywalił w drzwi. Na początku nic się nie działo, bo to były żelazne drzwi, ale wiedziałam, że za kilka minut równie dobrze może ich nie być. Rozejrzałam się szybko.Pokój nie był duży, ale nie miało dla mnie to teraz znaczenia. Najważniejsze było to, że mogłam stąd uciec, bo było to możliwe. Przez okno mogłam wyskoczyć. Szybko podeszłam do niego.I miałam jeszcze więcej szczęścia niż przypuszczałam.Za oknem był dach, więc prawdopodobnie mój pokój znajdował się koło garażu Otworzyłam okno i przypomniało mi się jak jakiś czas temu robiłam coś podobnego gdy uciekałam z własnego domu przed Liam'em.
Stanęłam na dachu i rozejrzałam się.
Wtedy go zobaczyłam.
Liam.
Widziałam jak wspina się po garażu skupiony na tym gdzie stawiać kroki. Spojrzałam do tyłu, wciąż słysząc jęki Dave'a i jak walił w drzwi. Ale Liam był to mój drugi wróg.Co ja mam teraz zrobić? Za mną jest Dave, który może mi zrobić okropne rzeczy, a przede mną Liam, który mnie zabije.
Ale zapewne wolałabym by robione mi te złe rzeczy niż by mnie zabito.Zdecydowanie. Dave wyważył drzwi. Przełknęłam ślinę i wzięłam głęboki wdech.
-Rose!
To był Liam. Wiedziałam, że mnie zauważył. Spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Chodź tu.- krzyknął.
-Nigdy, ty draniu!- krzyknęłam. Bolało. To tak bardzo bolało.
-Co do cholery o mnie myślisz?Czy naprawdę myślisz, że bym zrobił ci krzywdę lub Cię zabił?
Nagle za nim pojawił się inny mężczyzna. Zadrżałam.
-On mówi prawdę! Nigdy cię nie skrzywdzi!Nigdy! - krzyknął.
Spojrzałam na okno.Dave stał opierając się i nie zauważył chłopaków po drugiej stronie.
-Ty mała dziwko, przeszedłem przez piekło by tutaj dotrzeć, przyjdziesz tu czy ja mam to zrobić?! - krzyczał na mnie.
Całkowicie zdezorientowana spojrzałam na Liam'a.Potem spojrzałam przestraszona na Dave'a. Nigdy nie myślałam by bać się czegoś. Ale czemu miałabym bać się jednego z moich znajomych?Moje myśli, że to on mnie porwał zniknęły, krzyknął:
-Dave,zostań tam! Wezmę ją tak czy inaczej!
Dave spojrzał na Liam'a, a potem wyszczerzył się.
-Witam w klubie, Panie Payne. - teraz po raz pierwszy usłyszałam nazwisko Liam'a.Czy to dziwne, że spędziłam z nim tyle czasu a tego nie wiedziałam?Ale były teraz ważniejsze rzeczy.Podobnie jak Liam i Dave stojąc zaledwie kilka kroków ode mnie.
-Rose, nie myśl o niczym i chodź do mnie.- powiedział. - To wszystko nie jest prawdą! - krzyknął z błaganiem.Nigdy nie widziałam go w takim stanie, jak jego czekoladowe oczy przemawiały do mnie w ten sposób.Jego spojrzenie było niepojęte, niebezpieczne, a zarazem przyjazne.Wyciągnął do mnie powoli prawą dłoń jakbym była dzikim zwierzęciem,którego nie chce przestraszyć.
-Chodź tu. Nie skrzywdzę Cię. - ciągnął. Czy mówił prawdę?
Nie miałam więcej czasu na podjęcie decyzji.Głośno krzyczeli. Dave wyskoczył z okna i był zaledwie dwa metry ode mnie. Podszedł bliżej. Uśmiechnął się i położył mi dłonie na biodrach.
-Chodź tu dziewczyno. - powiedział groźnie.Zamarłam nie wiedząc co zrobić.Potem wszystko działo się na raz.Moje ciało wylądowało w silnych ramionach na dachu pokrytym śniegiem.
-Będę Cię chronić. Nic ci się nie stanie, obiecuję. - to był chrapliwy głos Liam'a.
-Zostaw mnie! - ktoś krzyknął.Potem widziałam dwa ciała kilka metrów ode mnie, Dave i nieznajomy mi mężczyzna bili się.
-Co...
-Cii. - powiedział Liam.Wziął mnie na ręce i po drabinie sprowadził na dół. Poszedł ze mną do samochodu i usadził mnie na fotelu pasażera.Myślałam,że siądzie na miejscu kierowcy, ale nie zrobił tego.Zamknął drzwi.Wrócił na dach i już go nie widziałam...

6 komentarzy: