piątek, 27 września 2013

Rozdział 11

*Perspektywa Liam'a*
Na początku na ekranie była ciemność, mogłem powiedzieć że to film? Nie wiedziałem jak to określić.

Pierwszą rzeczą jaką zobaczyłem to Rose. Szła uśmiechnięta do supermarketu i kupowała coś. Co to mogło oznaczać? Co się z nią stało?Na niektórych zdjęciach ukazywano jak była w sklepie i kupowała coś kiedy ja z nią byłem.Skąd oni je mieli?Byłem czujny i zauważyłbym gdyby ktoś patrzył się na nas rzez dłuższy czas, ale to było chyba za mało. Skąd oni zdobyli te zdjęcia?

Zatrzymałem na chwilę filmik spoglądając na twarz Rose. Była uśmiechnięta, wyglądała na szczęśliwą jakby wszystkie jej problemy zniknęły na chwilę.Jakby czuła się bezpiecznie.Ale w tym momencie, wiedziałem że to nie było to. Potem spojrzała na mnie i nie mogłem w to uwierzyć. Również na nią spojrzałem...jaki ja byłem szczęśliwy trzymając ją za rękę.Sposób w jaki na nią patrzyłem kiedy śmiała się, kiedy powiedziałem coś głupiego.Co ona mi zrobiła?Nie mogłem tego zrozumieć.Potem rozmawiała ze starszym mężczyzną w szkole.Spojrzała na niego z szacunkiem. Facet był młody, ale musiał być nauczycielem, bo był też zbyt stary na ucznia. Ale i tak poczułem się zazdrosny. "Co ona mi zrobiła" - zastanowiłem się ponownie.Dlaczego byłem zazdrosny,gdy ona tylko rozmawiała z innym mężczyzną? Dlaczego?

Następną sceną nie było zdjęcie tylko jakieś dłuższe video. Była w pokoju. Nie mogłem go rozpoznać.Był mały i było w nim tylko łóżko.Rose leżała na podłodze. Nie wiedziałem co robi, było ciemno a jakość wideo nie należała do dobrych. Płakała. Co oni jej zrobili?Nie mogłem w to uwierzyć.Oni ją porwali!Jak mogli zrobić coś takiego?Nie była nawet częścią tej rzeczy!Była po prostu zwykłą dziewczyną w tym małym miasteczku...dopóki nie poznała mnie.To przeze mnie została porwana.Czułem się strasznie.Właśnie to wszystko przeze mnie!Ponieważ zostawiłem ją samą.Nie byłem w stanie jej ochronić!Scena zakończyła się.
Potem był kolejny krótki film.Stała na zewnątrz z rodzicami.Rozglądała się wokół siebie, ale nie widziała nikogo.Roześmiała się i spojrzała na rodziców, którzy pożegnali się z nią i odjechali.Więc oni wiedzieli też gdzie mieszka i jak wyglądali jej rodzice i kiedy wrócą.

Co ja zrobiłem?

*Perspektywa Rose*
Po pewnym czasie przestałam płakać.Nie pozwoliłam im pokazać jak płaczę, nie dałabym im tej satysfakcji.Ponadto łatwiej było mi zachować siły To była jedna z moich własnych zasad.
"Bądź silna dla siebie bo to inaczej któregoś dnia może cię zabić"
Usiadłam czekając aż ktoś przyjdzie, ale nikt tego nie zrobił. Minuty mijały w ciszy, kiedy spoglądałam na zegarek, który zawsze nosiłam.Słuchałam jego tykania. To uspokoiło mnie, bo miałam jakąś znajomą rzecz przy sobie.Oddychałam coraz wolniej i wolniej,aż wreszcie zasnęłam.
Nadszedł ranek i minął, południe przyszło i odeszło. Nic się nie działo.
Wreszcie o godzinie trzeciej, drzwi otworzyły się. Dave dał mi tabletki owoców do jedzenia i nie odezwał się ani słowem.Nawet nie próbowałam z nim porozmawiać.Nie chciałam na nic mu odpowiadać.Miałam nową strategię:Będę ich ignorować. Nie jeść, nie powiedzieć ani słowa. Dave rozejrzał się i znów zniknął.

*Perspektywa Liam'a*
Moje łóżko było ciepłe, ale nie czułem tego. Było mi zimno.Musiałem ją stamtąd wydostać.Nie wiem jak, ale muszę.Co ja miałem zrobić? Musiałem mieć jakiś plan.Nie myślę już o wszystkim od godziny więc jak mogę cokolwiek opracować? Chciałem zapomnieć o tym całym gównie.
Radio wciąż grało i słyszałem spokojną piosenkę "You Found Me-The Fray"
"Gdzie byłeś kiedy wszystko się rozpada?"
"Nie było Ciebie obok mnie.Nie mogę ci pomóc.
"Zagubiona i niepewna, znalazłaś mnie,znalazłaś mnie!"
I nie mogłem pomóc. Te słowa trafiły w  sedno.Każde słowo bolało coraz bardziej, ale mimo to dalej słuchałem piosenki.
"Tracąc ją...tylko ona wie kim naprawdę jestem, kim nie jestem i kim chcę być.Nie wiadomo ile czasu będzie przy mnie"
Ze złością wyłączyłem radio.Już nie radziłem sobie z tym.Udałem się do kuchni i wziąłem butelkę wódki i wróciłem do salonu i nie zdążyłem wypić nawet dwóch łyków, zadzwonił telefon.
-Ty sobie ze mnie kurwa żartujesz. - mruknąłem do siebie kiedy wstałem by odebrać.
-Tak? - zapytałem.
-Witaj Liam. 0 to był ten sam głos co wczoraj.
-Czego chcesz? - zapytałem dość niegrzecznie.
-Więc wiesz co jest powodem, że dzwonię? - zaśmiał się.
-Zabierz ją stamtąd!Daj mi ją z powrotem! - krzyknąłem.
-Nie wiem o kim mówisz.
-Mówię o Rose, dobrze wiesz!
-Och tak.
-Daj mi ją! - znów krzyknąłem.
-A więc chcesz ją z powrotem, a co dostaniemy w zamian?
-Oddaj mi ją, ona nic nie zrobiła!
-Myślisz, że nic nie zrobiła.
-Powiedz mi co zrobiła... - mój głos był prawie niesłyszalny.
-No wiesz ona cię lubi i chcesz ją. - to była jedyna odpowiedź.
-Nigdy!Ona mnie nie lubi.Nienawidzi mnie.Czy ty tego nie widzisz? - moje słowa raniły mnie. Każde słowo to czyste kłamstwo, ale co ja mam zrobić?Jeśli nie zobaczę jej ponownie,nie będzie bezpieczna.
-Tak szefie...Może teraz ona cię nienawidzi. - Szefie? nie nie - to nie mogła być prawda!
-O czym ty mówisz?
-Cóż, wiesz to.Jeśli chcesz zadbać o jej bezpieczeństwo wystarczy zrobić kilka rzeczy dla nas.
-Nigdy nie zrobię tej rzeczy dla Ciebie! - krzyknąłem,
-Więc...Pożegnaj się ze swoją kochaną przyjaciółką.
-Nigdy!Wiesz że ona stamtąd wyjdzie cała i zdrowa! A jeśli mam cię zabić dla niej, zrobię to!
-Wow Liam się denerwuje.
-Nie pracuje dla was, nie dziewczyna.pamiętaj o tym"Za to cię zabije. - Jedyną odpowiedzią był śmiech, a potem połączenie zostało zakończone. Oni mogli zrobić dla Rose.Musiałem ją stamtąd wydostać,musiałem opracować jakiś plan.Nawet jeśli byłby ciężki do zrealizowania i tak go wykonam.

5 komentarzy: